Nazbierało mi się trochę nowościowo-zakupowych fotek, więc je wrzucam. ![:) :)]()
Przede wszystkim przybyło mi kilka lakierów do paznokci, ponieważ moje paznokcie po kuracji SI-Nails z Aurigi zaczynają powoli wyglądać w miarę normalnie. Oczywiście na razie odpadają szaleństwa z ciemnymi lub jaskrawymi kolorami, ale delikatne pastelowe róże świetnie dają radę.
Na początek drobiazgi z Natury. Przypomniało mi się o *cieniach do powiek z Kobo*. Wreszcie w mojej Naturze uzupełnili zapasy Kobo i można kupić produkty z długą datą ważności. Niestety w czasie promocji kosmetyków tej marki w ostatnim czasie niemal wszystko na półkach było przeterminowane... Cienie z Kobo są bardzo dobrej jakości i jest kilka kolorów, które naprawdę warto kupić. Jednym z nich jest *205 Golden Rose*, który kupiłam już po raz drugi. Jest to kolor będący połączeniem brudnego różu i złota, pięknie mieniący się na słońcu. Kolejny ciekawy kolor, *111 Bubblegum Pink*, stanowi mieszankę bieli z różową nutką. Szkoda, że więcej marek nie zdecydowało się na wypuszczenie na rynek cieni w postaci wkładów do paletek...
Jako fanka produktów *Dove* nie mogłam nie skorzystać z rossmannowskiej promocji 3+1 gratis. Przede wszystkim zrobiłam zapasy żelu pod prysznic, który bardzo lubię.
*Szampon micelarny z Mixy* i *Peeling Awokado Bielendy* to kolejne produkty z promocji. O szamponie pisałam Wam ostatnio. Jak dla mnie, genialny produkt. Dobrze się pieni i ma bardzo ładny zapach. O reszcie jego zalet możecie przeczytać w poprzednim wpisie.
Ostatnio w promocyjnych cenach można było także kupić niektóry produkty *Isany* oraz *Lirene*. Bardzo lubię gruszkowy żel pod prysznic. Ma świeży zapach, które idealnie wpasowuje się w obecne stany pogodowe. Jednak jeśli ktoś zamierza kupić żele z tej serii, to polecam udać się do Polo Marketu, gdzie ich standardowa cena równa się cenie promocyjnej z Rossmanna...
Ponieważ *żel do golenia z Venus* kompletnie się u mnie nie sprawdził, postanowiłam przetestować ostatnio wychwalaną nowość z *Gillette*. Nie jest źle, ale ciężko się też zachwycić... Na pewno Gillette przesadza z cenami swoich produktów. Prawie 20zł za taki żel to stanowczo za dużo. Natomiast strzałem w dziesiątkę okazał się *zmywacz do paznokci z Laury Conti*. Pomijając ściemy zapachowe (zmywacz ma pachnieć kokosem - coś tam na kształt kokosa czuć, ale na pewno nie zabija to tradycyjnego zmywaczowego smrodku...) to naprawdę fajny produkt z wygodną pompką do aplikacji. Plusem jest też *zawartość olejku rycynowego i witaminy A*.
A teraz kilka produktów lakierowo-cieniowych. Całkiem przypadkiem udało mi się w szafie *Astor* wyszukać taki zgrabny duecik: *cień do powiek 500 Electric Pink* (złoto/róż/beż) oraz *lakier nr 315* (nie posiada konkretnej nazwy). Kolory obu produktów są niemal identyczne. Lakier nie należy do najjaśniejszych, więc trochę jeszcze poczeka na pierwsze użycie, ale cień zdominował ostatnio mój makijaż oczu.
I kolejne lakierowe nowości. Warto skorzystać z promocji *L'Oreala* - przy zakupie dwóch lakierów z serii *Color Riche* otrzymujemy *odżywkę/serum do paznokci gratis*. Duży plus dla L'Oreala za produkcję lakierów w buteleczkach o małej pojemności. Nie wiem, czy ktokolwiek wykorzystał kiedyś dużą butelkę lakieru do końca. Po pierwsze po iluś tam otwarciach każdy lakier zaczyna gęstnieć, a po drugie fajnie zmieniać kolory. Tak więc duże butelki i tak grubo przed osiągnięciem dna, lądują w koszu. Spodobał mi się też pastelowy róż marki *Rimmel* z kolekcji *Kate*. W ogóle zauważyłam, że teraz spora liczba lakierów posiada duże grube pędzelki. Dawno nie kupowałam lakierów do paznokci, więc nie zwracałam na to uwagi. Na początku myślałam, że aplikacja takim pędzelkiem będzie niewygodna, ale myliłam się. Wystarczy maznąć po paznokciu dwa razy i gotowe. Kupiłam też *lakier z Wibo*. Nie jest zły, ale już przy nałożeniu pierwszej warstwy zrobiły mi się bąbelki... Za to nie najgorzej jest z trwałością. 4 dni wytrzymał bez zadrapania i odprysków na brzegach. Przy okazji postanowiłam przetestować też *tusz pogrubiający*. Nie rozumiem zachwytu nad tym produktem. Niestety u mnie kompletnie się nie sprawdził... Nie dość, że cholernie się kruszy, to jeszcze po prostu znika z rzęs po 2-3 godzinach...
Ostatnio do Rossmannów wkroczył *Revlon*. Przynajmniej u mnie w żadnym Rossmannie nie było wcześniej produktów tej marki. Podobnie z szafą *Eveline* i *Sally Hansen*. Natomiast coś dziwnego dzieje się z Maybelline - produkty wystawione są w koszyczkach, szafy zlikwidowane... Nie wiem, czy wycofują tą markę z Rossmanna, czy po prostu będą wymieniali szafy. Ale wracając do Revlonu - mają świetne kredki do oczu! Chciałam kupić szarą, ale akurat nie było, więc wzięłam czarną. Intensywnością i łatwością rozprowadzania dorównuje moim zdaniem *żelowej kredce Super Shock z Avonu*. Ciekawą szarość udało mi się z kolei znaleźć w szafie marki *Rimmel*.
Jak się okazało, *Revlon* robi też bardzo dobre produkty do paznokci. Polecam przede wszystkim *top coat*. Bardzo szybko schnie, nic się nie odciska, lakier dłużej się trzyma i przede wszystkim daje piękny lustrzany blask.
I na koniec kolejna butelka *sprayu do loków Toni&Guy*. Niestety ciężko znaleźć dobre produkty do loków. Ten jest ok, ale buteleczka jest mała, a cena niestety zbyt wysoka...

Przede wszystkim przybyło mi kilka lakierów do paznokci, ponieważ moje paznokcie po kuracji SI-Nails z Aurigi zaczynają powoli wyglądać w miarę normalnie. Oczywiście na razie odpadają szaleństwa z ciemnymi lub jaskrawymi kolorami, ale delikatne pastelowe róże świetnie dają radę.
Na początek drobiazgi z Natury. Przypomniało mi się o *cieniach do powiek z Kobo*. Wreszcie w mojej Naturze uzupełnili zapasy Kobo i można kupić produkty z długą datą ważności. Niestety w czasie promocji kosmetyków tej marki w ostatnim czasie niemal wszystko na półkach było przeterminowane... Cienie z Kobo są bardzo dobrej jakości i jest kilka kolorów, które naprawdę warto kupić. Jednym z nich jest *205 Golden Rose*, który kupiłam już po raz drugi. Jest to kolor będący połączeniem brudnego różu i złota, pięknie mieniący się na słońcu. Kolejny ciekawy kolor, *111 Bubblegum Pink*, stanowi mieszankę bieli z różową nutką. Szkoda, że więcej marek nie zdecydowało się na wypuszczenie na rynek cieni w postaci wkładów do paletek...
Jako fanka produktów *Dove* nie mogłam nie skorzystać z rossmannowskiej promocji 3+1 gratis. Przede wszystkim zrobiłam zapasy żelu pod prysznic, który bardzo lubię.
*Szampon micelarny z Mixy* i *Peeling Awokado Bielendy* to kolejne produkty z promocji. O szamponie pisałam Wam ostatnio. Jak dla mnie, genialny produkt. Dobrze się pieni i ma bardzo ładny zapach. O reszcie jego zalet możecie przeczytać w poprzednim wpisie.
Ostatnio w promocyjnych cenach można było także kupić niektóry produkty *Isany* oraz *Lirene*. Bardzo lubię gruszkowy żel pod prysznic. Ma świeży zapach, które idealnie wpasowuje się w obecne stany pogodowe. Jednak jeśli ktoś zamierza kupić żele z tej serii, to polecam udać się do Polo Marketu, gdzie ich standardowa cena równa się cenie promocyjnej z Rossmanna...
Ponieważ *żel do golenia z Venus* kompletnie się u mnie nie sprawdził, postanowiłam przetestować ostatnio wychwalaną nowość z *Gillette*. Nie jest źle, ale ciężko się też zachwycić... Na pewno Gillette przesadza z cenami swoich produktów. Prawie 20zł za taki żel to stanowczo za dużo. Natomiast strzałem w dziesiątkę okazał się *zmywacz do paznokci z Laury Conti*. Pomijając ściemy zapachowe (zmywacz ma pachnieć kokosem - coś tam na kształt kokosa czuć, ale na pewno nie zabija to tradycyjnego zmywaczowego smrodku...) to naprawdę fajny produkt z wygodną pompką do aplikacji. Plusem jest też *zawartość olejku rycynowego i witaminy A*.
A teraz kilka produktów lakierowo-cieniowych. Całkiem przypadkiem udało mi się w szafie *Astor* wyszukać taki zgrabny duecik: *cień do powiek 500 Electric Pink* (złoto/róż/beż) oraz *lakier nr 315* (nie posiada konkretnej nazwy). Kolory obu produktów są niemal identyczne. Lakier nie należy do najjaśniejszych, więc trochę jeszcze poczeka na pierwsze użycie, ale cień zdominował ostatnio mój makijaż oczu.
I kolejne lakierowe nowości. Warto skorzystać z promocji *L'Oreala* - przy zakupie dwóch lakierów z serii *Color Riche* otrzymujemy *odżywkę/serum do paznokci gratis*. Duży plus dla L'Oreala za produkcję lakierów w buteleczkach o małej pojemności. Nie wiem, czy ktokolwiek wykorzystał kiedyś dużą butelkę lakieru do końca. Po pierwsze po iluś tam otwarciach każdy lakier zaczyna gęstnieć, a po drugie fajnie zmieniać kolory. Tak więc duże butelki i tak grubo przed osiągnięciem dna, lądują w koszu. Spodobał mi się też pastelowy róż marki *Rimmel* z kolekcji *Kate*. W ogóle zauważyłam, że teraz spora liczba lakierów posiada duże grube pędzelki. Dawno nie kupowałam lakierów do paznokci, więc nie zwracałam na to uwagi. Na początku myślałam, że aplikacja takim pędzelkiem będzie niewygodna, ale myliłam się. Wystarczy maznąć po paznokciu dwa razy i gotowe. Kupiłam też *lakier z Wibo*. Nie jest zły, ale już przy nałożeniu pierwszej warstwy zrobiły mi się bąbelki... Za to nie najgorzej jest z trwałością. 4 dni wytrzymał bez zadrapania i odprysków na brzegach. Przy okazji postanowiłam przetestować też *tusz pogrubiający*. Nie rozumiem zachwytu nad tym produktem. Niestety u mnie kompletnie się nie sprawdził... Nie dość, że cholernie się kruszy, to jeszcze po prostu znika z rzęs po 2-3 godzinach...
Ostatnio do Rossmannów wkroczył *Revlon*. Przynajmniej u mnie w żadnym Rossmannie nie było wcześniej produktów tej marki. Podobnie z szafą *Eveline* i *Sally Hansen*. Natomiast coś dziwnego dzieje się z Maybelline - produkty wystawione są w koszyczkach, szafy zlikwidowane... Nie wiem, czy wycofują tą markę z Rossmanna, czy po prostu będą wymieniali szafy. Ale wracając do Revlonu - mają świetne kredki do oczu! Chciałam kupić szarą, ale akurat nie było, więc wzięłam czarną. Intensywnością i łatwością rozprowadzania dorównuje moim zdaniem *żelowej kredce Super Shock z Avonu*. Ciekawą szarość udało mi się z kolei znaleźć w szafie marki *Rimmel*.
Jak się okazało, *Revlon* robi też bardzo dobre produkty do paznokci. Polecam przede wszystkim *top coat*. Bardzo szybko schnie, nic się nie odciska, lakier dłużej się trzyma i przede wszystkim daje piękny lustrzany blask.
I na koniec kolejna butelka *sprayu do loków Toni&Guy*. Niestety ciężko znaleźć dobre produkty do loków. Ten jest ok, ale buteleczka jest mała, a cena niestety zbyt wysoka...